Te gorące popioły, które nam zostały, to galaktyki. Kosmologowie mogą sobie pozwolić na uprawianie poezji; przy takich uprawnieniach czasu się nie określa. Kiedy rozgorzały „ognie sztuczne” — powiedzmy, lat temu 40 000 000 000 — wyzwalając materię o wielkiej gęstości, tempo rozszerzania się wywołanego wybuchem zmniejszała potężna siła grawitacji. Według Gamowa, potem — jak w pierwszej godzinie ekspansji — powstał pełny zestaw atomów, „przez kolejne 30 milionów lat nie zdarzyło się nic szczególnie interesującego”. W miarę jak gorące gazy rozszerzały się nadal i stygły, atomy zestalały się w cząstki pyłu, z tej mieszaniny gazu i pyłu konden:3owały się gromady galaktyczne, w nich zaś — poszczególne galaktyki.