Rozszerzający się wszechświat jest paradygmatem panującym. Obserwacje astronomiczne dostarczają coraz więcej dowodów na jego poparcie, przysługuje mu consensus nauki. Kto by się z tą tezą nie zgadzał, uchodziłby za ekscentryka, nie mniejszego niż zwolennik hipotezy o płaskości Ziemi. Dyskusje kosmologiczne w uczonych stowarzyszeniach, mające czasem posmak sporu przy bufecie lub zebrania w Klubie Pickwicka („domniemana teoria”, „tak zwany astronom”, „marksistowska wykładnia”) nie tego dotyczą, czy wszechświat się rozszerza, lecz tego, jak, dlaczego w którym kierunku. Bowiem przyjmując za Einsteinem, że przestrzeń jest zakrzywiona, chcielibyśmy wiedzieć, czy jest kulista, jak — biorąc z grubsza — powierzchnia naszej Ziemi, czy też hiperboliczna, jak siodło.