Jest natomiast coś, co ekonomia badań kosmicznych nazywa „fali out’em”, czyli „opadem radioaktywnym”: korzyści pośrednie. Aby dostać to, co ktoś określił jako „garść kurzu księżycowego za 20 miliardów dolarów”, trzeba było przełamać — bez względu na koszty — niejedną trudność technologiczną, rezultaty natomiast mogły być zastosowane w przemyśle pracującym na potrzeby Ziemi. Jednym z najważniejszych było wykorzystanie energii słonecznej do stałego zasilania nadajników pojazdów kosmicznych.Kiedy się zamortyzuje R & D — koszty badań wdrożeń — potanienie urządzeń pobierających energię słoneczną mogłoby przynieść ogromne korzyści wielu krajom rozwijającym się, mającym deficyt energii i obfitość słońca.