Przy dodawaniu koncentrycznych warstw, jedna po drugiej, bez końca, ilość światła padającego z każdej warstwy na Ziemię byłaby taka sama, niezależnie od promienia warstwy i wobec tego łączna ilość otrzymywanego przez Ziemię światła rosłaby w nieskończoność w miarę doliczania kolejnych warstw. Wszedłby jednak w grę pewien oczywisty czynnik ograniczający; gwiazdy leżące po drodze przesłaniałyby położone dalej. W rezultacie suma światła otrzymywanego przez Ziemię nie byłaby nieskończona. Niemniej, po uwzględnieniu takich ograniczeń, Olbers uzyskiwał teoretycznie obraz nieba rozjarzonego poświatą równą sumie światła z 50 000 słońc w zenicie.