W czasie zbliżenia na Moncu podniosły się i oderwały od niego ogromne fale przypływu: niektóre zostały wessane z powrotem, mne pociągnęły za obcą gwiazdą, lecz jeszcze inne uwięzły w polu grawitacyjnym Słońca, krążąc wokół mego. Takie krople materii słonecznej zestalały się i; stygnąc łączyły na kształt cukrowej waty, której kłąb powstaje dzięki ruchowi obrotowemu Teoria przypływu urzekła wielu. Jeans i Jeffreys zaproponowali jej odmianę, wedle której gwiazda mijająca Słońce i wydobyła z niego ogromne pasmo gazu, to za:; natychmiast zostało porwane na strzępki i zestaliło się z pominięciem stopniowego procesu narastania. Teorię przypływu podważył z kolei amerykański astronom H. N. Russell wykazując (1935), iż przy spotkaniu z tego rodzaju efektem, gwiazdy musiałyby przejść tak blisko siebie, że planety znalazłyby się wiele tysięcy razy bliżej Słońca, niż w rzeczywistości są dziś.