Równocześnie jednak proces kondensacji rozwijał się lawinowo, tworząc coraz większe bryły; i te z nich, które uniknęły rozbicia, stały się dużymi planetami. Według teorii Schmidta Ziemia nie była jednym z początkowych zarodków, lecz ukształtowała się z odłamków, które skupiły dodatkowe cząstki pyłu. To narastanie oraz uformowanie się naszej planety przez ruch obrotowy w kulę trwało kilka miliardów lat. Badania przestrzeni okołoziemskiej wykazały, że Kosmos nadal bombarduje Ziemię swym pyłem, milionami ton rocznie, lecz pył ten nie dociera do powierzchni planety, ponieważ atmosfera stanowi osłonę: dlatego dopiero wydostawszy się na zewnątrz, satelitami, mogliśmy się o tym dowiedzieć. Wprawdzie meteorytom udaje się tu i ówdzie przebić przez osłonę, w ogólności jednak nie jesteśmy bardzo… zakurzeni.