Aby spaść deszczem, chmura musi najpierw „ujądrzyć się”, skondensować wokół czegoś, a tym „czymś” może być ziarenko soli stołowej („latające solniczki” posypywały chmury powodując deszcz) lub kawałek suchego lodu (dwutlenku węgla bądź kryształków jodku srebra), które rozpyla się z samolotu lub z ziemi. Chmury wówczas „dojrzewają” i spada deszcz. Lecz przygnębia perspektywa, że światu, w którym dość już jest sądowej szarpaniny o prawa do ziemi i wody, przybędą jeszcze procesy o prawo do chmur. To się już zdarzało: farmerzy skarżyli „deszczorobów” o uproadzenie chmur i niedopuszczenie do ich naturalnego; rozładowania.